Ja przeciwniczka spania z dzieckiem w łóżku wczoraj uległam. Czemu? Dziecko z płaczem po godzinie się obudziło. W sumie nie obudziło tylko strasznie płakało przez sen. Budziłam go i budziłam a otworzyć oczu biedak nie mógł. Jak otworzył to i tak dalej przeraźliwie płakał. Tulenie, kołysanie i noszenie nie pomagało. Żel na ząbkowanie nie pomógł, gryzak, zabawianie - wszystko było o kant rozbić. Syrop przeciwbólowy też nie pomógł. W końcu utulenie w pozycji na kołyskę dawała sen. Zamykał oczy oddychał równo. Próba odłożenia do łóżeczka - wrzask! O i to jaki wrzask. Po 40 minutach tej zabawy usiadłam i zapłakałam. Czemu? Bo moje wsparcie gdzieś tam na morzu w gumie biega bo am ćwiczenia a ja tu sama z zapłakanym, rozżalonym dzieckiem i brak pomysłów jak mu pomóc. I to moje dziecko przyszło do mnie przytuliło się jakby mówiło: "Mamo nie płacz..." zadałam pytanie: "Chcesz spać ze mną?" a Szymko: "MHMmm..." i się wtulił bardziej. Więc położyliśmy się razem do łóżka. Ja w internecie hasam na moim telefonie na którym nic nie widać prawie jedną ręką. Do drugiej ręki wtulone dziecię i nie można się ruszyć. W końcu i ja zasnęłam. 23.30 coś na mojej klatce oparte patrzy na mnie i pokrzykuje. Otwieram nie pewnie oczy. To moje dziecko. Uświadamiał mnie, że on chce do swojego pokoju bo mu ze mną nie wygodnie - czy już zapomniał o strachu? Nie wiem. Zaniosłam utuliłam, otuliłam, zgasiłam światło i zostawiłam otwarte drzwi. Poszłam spać. za 3h pobudka, że może jednak by coś zjadł... Właściwa pobudka 8.30...
Wróćmy do poniedziałku. Moje dziecię było na basenie i matka bardzo nieogarnięta kaszki zapomniała i klapek. Chyba nie pisałam. Na basenie byliśmy z Ciocią Inez i Tymonem. My potem na zakupy i spacer, Ciotka do domu z Tymkiem na drzemkę. Drzemkę Szymon zrobił ekspresową na spacerze. Wróciliśmy do domu i mieliśmy iść popołudniu z Ciotką na spacer ale Szymon zapadł w sen na 3h i nici z drzemki. Obudził się o 17 gdy dałam mu buziaka w policzek i hasał do 18 gdzie zaczął marudzić, że on chce do wanny się kąpać. I Spał od 18.30 do 8 rano. Więc Matka się wysypia.
Wczoraj natomiast szybko na drugą stronę poszliśmy od rana do prababci i dziadka. Gdy mieliśmy wychodzić na drzemkę i myślałam niezapowiedziana wpaść do Cioci Eweliny to mnie tu trafiło bo dziadek wszedł i wyjść nam nie pozwolił i zostaliśmy aż do 16.30 a Szymon zrobił jedną 15 minutową drzemkę (ło matko ale byłam rozczarowana). Dzięki wizycie u prababci wiem, że Szymon rozumie "nie wolno" "zamknij" "nie dotykaj" "odłóż (coś) skąd wziąłeś". Jeść umie co raz ładniej jestem dumna z tego.
W drodze do domu weszliśmy do rowerowego i spytałam o rowerki biegowe. Powiedzieli, że w drugiej połowie marca dopiero będą Puky, teraz maja tylko BMW. Zapomniałam spytać czy na kołach 10 calowych będą też czy tylko 12 calowe sprowadzają. Będę musiała podejść i spytać.
O 17.10 byliśmy w domu. Szymon zaczął wołać "Tata" i szukać po całym domu. I patrzył na drzwi i czekał a ja tłumaczyłam, że "Taty nie ma. Tata jest w morzu będzie w czwartek". Jakiś taki płaczliwy-marudny się zrobił. Tęskni. Znaczy, że jesteśmy dla niego oboje ważni, nie ma podziału, że tylko Matka najważniejsza ale i Tata jest ważny i potrzebny mu do szczęścia. Dawno Rafał nie był w morzu bo to pół roku temu było więc Szymek nie przyzwyczajony. I może ta pobudka, i płacz, i wrzask, i stres wiąże się z tym, że Rafała nie ma dłużej niż 25h?
Dziś. Dziś dziadek nas odwiedził, bo zapomniałam butli z piciem. Kawka i chwila rozmowy. Potem spacer, odebrałam PITa Rafała i mogę złożyć zeznanie podatkowe (hurra). Szybki przegląd SH i zakup spodni do spania i chustki. Wejście do sklepu i obejrzenie bezrękawników - nic mi w oczy nie wpadło choć ten w Reserved Kids w kolorze cegły był całkiem całkiem. Co myślicie?
A potem poszliśmy na pierwszego pasztecika Szymona do mojego ulubionego lokalu w którym pachnie PRL-em i jest taki klimat. Zamówiłam paszteciki dwa i barszcz czerwony - mniaaam. Szymon się zajadał i ja też (dawno nie jadłam). Lokal specjalizuje się tylko w pasztecikach i barszczu czerwonym. I wiecie co? W przeciągu 10 minut (bo tyle byliśmy) przewinęło się 10 osób. Paszteciki ręcznie robione w cieście ni to drożdżowym ni to naleśnikowym. Mniam. na głębokim tłuszczu robione ale najlepsze. Nigdzie takich nie zjecie. Jeśli Szymonowi nic nie będzie zaczniemy częściej zaglądać i jeść sobie paszteciki z barszczem. Szkoda, że u nas nie ma baru mlecznego bo też chętnie byśmy zajrzeli.
Podeszliśmy do drugiego rowerowego. Mieli tylko rowerki 35 cm od podłoża. Szymon stoi przy nim na palcach więc Puky 29 cm może być dobre lub jeszcze za duże i nie wiem. W każdym razie Szymon od razu złapał za kierownicę i patrzył co się dzieje i myślał co ma zrobić. Obejrzeliśmy kaski rowerowe i jest za duży wybór.Poszliśmy jeszcze do sklepu "Bobas" zapytać o spacerówkę. Lekką i zwinną. Ma dwa modele na sklepie do wyboru w tym jeden w drodze. Graco i ABC Desing. No i co ja mam zrobić skoro poszukuje czegoś logicznego i fajnego? Czekam na odpowiedź z jednego sklepu gdzie można przetestować wózek i dopiero go kupić. Oby napisali pozytywnie na mojego maila, bo chyba musimy przesiąść się na coś lekkiego jeśli mamy chodzić tylko po mieście bo na las i plażę nadal mój ukochany Mutsy będzie jeździł.
Alek też miał okres z takim strasznym płaczem... Oby Szymkowi szybko przeszło.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę wypadu na basen, serio zazdroszczę. Ja to nie wiem kiedy my się wybierzemy ;(
Oby przeszło:)
UsuńCo do wypadu na basen super sprawa!
Ta kamizelka świetna szczególnie na rower biegowy, będzie go widać z daleka :) A co do rowerka czy warto? Bo ja do chłopców nie miałam, mam za to całą kolekcje dwukołowych, czterokołowych i trzykołowych rowerków i nie wiem czy warto się skusić na ten biegowy...
OdpowiedzUsuńZainwestowałam w Pukylino - warto bo jeździ. Trzykołowego u nas nie będzie - strata pieniędzy. Czterokołowe - no zobaczymy jak po biegówce, no i dwukołowy na pewno po biegówce.
UsuńCzemu warto? Dziecko uczy się utrzymania równowagi i ma zajęcie. Znajoma twierdzi, że warto i jej syn od około roku biegał do teraz choć teraz częściej jeździ na rowerze. Koleżanki siostrzenica uwielbia a ma 8 lat. Więc myślę, że warto :) Pod koniec marca będzie u nas więc wiesz :) A zawsze możesz pójść z dziećmi do sklepu i przystawić i zobaczyć :)
Starszy w wieku 5 lat śmigał już na dwóch kółkach, średni w zeszłym roku jako 4 latek, jak Niko pójdzie w ślady braci to też szybko się przestawi na dwa koła...ale brak pomysłów na prezenty, a to jakaś nowość, coś ciekawego, tylko ceny są rozmaite i nie wiem czy lepiej wziąśc najtańszy czy droższy?....a trzykołowy mamy ten do pchania z zabezpieczeniami bo babcia zaszalała i na chrzciny kupiła i teraz młody woli go od wózka :)
UsuńDrewniane odradzam bo koleżanki syn złamał kierownicę. W zależności jaki wzrost ma synek. Bo jednak od 29 cm od podłoża do siodełka tylko Puky większe obojętnie.
Usuńmialam identyczna noc z Laura :( ten placz przez sen jest najgorszy :( zal serce sciska:(
OdpowiedzUsuńno i niestety. Dzieci to Dzieci i różne rzeczy mogą się dziać... Dlatego Matka to człek wielozadaniowy :)
OdpowiedzUsuńhttp://budujacamama.blogspot.com/2014/02/ha-ha-to-chyba-za-zoski-usmiech.html - nominowałam Cię do Zabawy :)
OdpowiedzUsuńSzymek jeździ na biegowym? Bo my Kacprowi chcemy kupić po drugich urodzinach dopiero...i zgłupiałam! A na paszteciki też chodziłam parę lat temu z Dawidem! To ten bar koło dawnego Bertiego?
OdpowiedzUsuńKupiliśmy ale nie dotyka na razie jak należy podłoża. Na jesień powinien spokojnie już pełnymi stopami dotykać ziemi. Jego kolega za to na nim zasuwa a jest z października 2013.
UsuńTak ten sam pasztecik koło Stokrotki(Bertiego)