piątek, 11 lipca 2014

(Nie)zatłoczone place zabaw

Nie lubimy zatłoczonych placów zabaw. Może kiedyś polubimy, pewnie za dwa lata.
U nas w mieście są place, które codziennie biją pustką po oczach, ale są takie, że dzieci stoją w "kolejce" do zabawki. Jeden z takich super obleganych placów jest 3 minuty na piechotę od nas. A my chodzimy do niego rano, by mieć spokój i ciszę?...


Nie, my nie z tych spokojnych i cichych. Może być głośno. Uwielbiamy dzieci, ale... No właśnie biegają tu starsze dzieci, nie zwracają uwagi na takie maluchy jak moje. A jak zwracają to przez to, że rodzice ciągle zwracają im o to uwagę, ja tak nie chcę. Nie chcę by ustępowali miejsca na huśtawkach bo my czekamy. Nie chcę upominać się również o to, że my mamy się pohuśtać. Przecież każde dziecko chce skorzystać z zabawki tyle ile potrzebuje, a na siłę zganiać kogoś skądś to trochę nie na miejscu. Nie lubię przeganiać dziecka od zabawki, ale też na takim placu zabaw boję się, że gdy Szymcio będzie wchodził sobie by zjechać ze ślizgawki starsze dziecko nie chcący go popchnie. A ja nie chcę chodzić i pilnować. Nie chcę jak inni rodzice pokrzykiwać na dzieci, żeby uważało, że młodszemu ma ustąpić i że ma nie popychać. Nie wiem ile w tym zabawy a ile nie chcący, a może na umyślnie. Nie chcę nikogo pouczać ani słyszeć płaczu Szymka spadającego z drabinki bo ktoś nie chcący go potrącił lub wystraszył. 
Więc chodzimy na plac zabaw i cieszymy się gdy jest około 5 dzieci. Na tym obleganym potrafi być ich 50 nawet + rodzice! Wyobraźcie sobie jaka tam odbywa się walka i bieganina. Człowiek nie nadąża wzrokiem za dziećmi.
Chciałabym aby mój syn był zadowolony i samodzielny. Nie cierpi gdy mu pomagam i za nim chodzę. Więc podjęłam decyzję aby chodzić na nie uczęszczane place zabaw lub w godzinach rannych. Wtedy mamy ciszę i spokój i kilka osób do zabawy. Możemy korzystać, ze wszystkich sprzętów do woli. Można biegać na boso i żadna mama nie zwróci nam uwagi czy wszystko z nami dobrze. Nikt na nas dziwnie nie patrzy i my jesteśmy zadowoleni. O dziwo w piaskownicy ostatnio znaleźliśmy pełno zabawek do piasku i Szymon miał radochę. 
Szymon jeszcze nie wchodzi w interakcję z dziećmi więc chyba nie potrzebuje tłumu kolegów i koleżanek bo i tak się z nimi na razie bawił się nie będzie. Ciągnie do dzieci ale starszych, które nie zawsze wiedzą jak się z nim bawić.




6 komentarzy :

  1. Też tego nie lubię jak starsze dzieci taranują te mniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  2. My też chodzimy na te rzadziej uczęszczane szczególnie z Niko, ale ze wzg na starszych chłopców popołudniami chodzimy tam gdzie dzieci pełno wtedy młody spędza ten czas w piaskownicy...

    OdpowiedzUsuń
  3. Też wolę jak jest mniej dzieciaczków na placu. U nas są dwa i w odpowiednich godzinach można utrafić na chwilę spokoju. Nie cierpię kiedy trzeba czekać w kolejce na huśtawkę, bo niektórzy rodzice chyba sobie myślą, że można bujać się do woli ... a kolejka za nimi ciągnie się za bramkę placu.

    OdpowiedzUsuń
  4. A My chodzimy na plac zabaw właśnie ten lubi Mateuszek również koło policji tam jest zawsze mało ludzi ale jest tez dużo cienia w upalne dni idealny :D
    Mateuszek już sam potrafi przebywac na placu zabaw poznaje nowych kolegów biega i świetnie się bawi Arkadiuszek z racji że jest młodszy ma moją większą kontrole ale potrafię dać mu swobodę Lubię kiedy co niektóre dzieci zainteresują się nim lub z nim pobawią to miłe. Jeszcze mi się nie zdarzyło by moje dzeici jakoś były poszkodowane przez to że na placu jest dużo dzieci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój jest starszy mimo wszystko :) za rok może inaczej Szymko będzie na placu zabaw się zachowywać.

      Usuń
  5. Chyba wszystkie matki takie place lubią, bo nie tylko łatwiej dziecko upilnować, ale i bezpieczniej. Gorzej, gdy na osiedlu/wsi jest jeden niewielki, a dzieci sporo. ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że do nas zaglądasz i życzę radosnych dni z nami.