Pierwszy Dzień Mamy, ekscytujące uczucie. Szymek obudził się o 9 i zaczął sam sobą się zajmować cichutko. Radosny okrzyk jak obrócił się z brzucha na plecy i gadanie ciche do lwa. Następnie siłował się z poduszką by obrócić się na brzuch no ale ciężko to mu idzie.
Wyszliśmy na spacer z nosidełkiem BabyBjorn Active i powiem Wam, że to super sposób na spokojny spacer bez nadwyrężania kręgosłupa. Szymon spokojnie sobie tulił się do mnie i oglądał świat a ja szłam zrelaksowana i spokojna. Synek blisko, spokojny i uśmiechnięty. Następnym razem musimy wziąć aparat i porobić zdjęcia. Bo dziś kurczę będzie goło bez zdjęć :(
Mąż kupił mi do mojej kolekcji kolejny dodatek The Sims 3 Studenckie Życie. Jejku tylko czasem czasu brak bo jest tyle rzeczy do ogarnięcia no ale będzie trzeba znaleźć chwilę wolną na tą zabawę.
A jutro czeka nas basen i tym razem to mój Mąż będzie się pluskał a ja zrobię moim chłopcom zdjęcia :) Nie mogę się jutra doczekać.
niedziela, 26 maja 2013
sobota, 25 maja 2013
Skoki rozwojowe
Szukałam jakiejś normalnej rozpiski skoków rozwojowych. Opisy nie bardzo do mnie przemawiały. Koleżanka mi podrzuciła taką grafikę i powiem Wam, że jest odzwierciedleniem tego co naprawdę się dzieje w życiu dziecka. My aktualnie mamy przełom 16/17 tygodnia i Szymek jest marudny trochę i czasem nieznośny. No ale uczy się nowych rzeczy i przyswaja to co się nauczył i dostrzega oraz zaczyna słyszeć inaczej a jego pamięć się usprawnia i już niedługo będzie szalał radośnie a potem znów będzie się pewnie uczył dalej robić różne rzeczy. Wiem, że potrzebuje naszej bliskości i ją otrzymuje. Wspieramy tulimy. Ale największym problemem ostatnio są spacery bo z wrzaskiem wychodzimy w trakcie się uspokaja i z wrzaskiem wracamy. Czasem to denerwuje a on wymusza w ten sposób branie na ręce i rozgląda się i cieszy, że widzi świat. Mam nadzieję, że nosidełko zaradzi naszym spacerom bo jest dość ciężki i na dłuższą metę męczy noszenie na rękach.
Już się boję co będzie robił po skoku skoro teraz robi multum rzeczy. A jak z Waszymi dziećmi jest? Odczuwacie skoki rozwojowe? Jak sobie z nimi radzicie? Czy zauważacie zmiany po zakończonym skoku rozwojowym?
poniedziałek, 20 maja 2013
Bobasowy Dziennik
Wstępnie: produkt bardzo ciekawy ale nie które rzeczy bym odjęła inne dodała. Mogę już ocenić gdyż go dostałam w prezencie. No i zacznę od plusów:
- forma segregatora- super, można dodawać i odejmować kartki w Dzienniczku
-Fajny jest:
* pomysł pierwszej kartki- zdjęcia rodziców i Bobaska plus wypisanie innych w rodzinie,
*dane rodziców i ważne telefony- trafiony pomysł,
*opisy ciążowe wszystkie fajne,
*wywiady z rodziną,
*zaznaczanie pierwszych zębów,
*historia z porodu i po porodzie też super,
*"Strefa Taty" to wypasiony pomysł w innych albumach tego brak, *pierwszy dzień w domu też fajnie,
*ważne wydarzenia dnia,
*anegdoty i wizytówki z ważnymi telefonami- super, przyda się np. do przedszkola włożyć do torby,
*miejsce na opisywanie świąt i na zdjęcia z tych wydarzeń jak i urodziny świetne,
* plan dnia i lista zakupów też fajna jeśli umie się tym posługiwać i wg tego działać.Ale teraz mniej przyjemnie
*nie podoba mi się okładka jest taka mało dziecinna, słabo wskazuje że to dla małego dziecka/o małym dziecku, pasuje na jakiś segregator do przedszkola/szkoły;
*wg mnie zbędny dzień maluszka z zaznaczeniem karmienia,
*snem przewijaniem i zabawą (mi się nie przydało i to miejsce mam zamiar przeznaczyć na zdjęcia bo trochę bym miejsca na to dodała); *humor maluszka- sama się przekonałam, że w ciągu dnia jest zmienny,
Wielkość, bardzo fajna nie zajmuje dużo miejsca a wiele informacji pomieści. Opakowanie zbyt mało prezentowe a takie rzeczy najczęściej dajemy w prezencie i okładka nie przypadła do gustu koleżankom, z którymi na ten temat rozmawiałam. Choć z opakowaniem to możemy ładnie zapakować w torebkę prezentową.
Produkt przydatny, fajna pamiątka dla rodziców i dziecka. Miejmy nadzieję, że BO coś zrobi z tymi minusami, które wypisałam.
Cena przystępna 9.90 zł
Bobasowy Dziennik BabyOno
sobota, 18 maja 2013
Wątpliwości i złe ocenianie
Dla wszystkich, którzy poddają w wątpliwość dawania dziecku warzyw, które skończyło 3,5 miesiąca, to jest nasza indywidualna sprawa. Dodatkowo, jestem świadoma tego, że wielu ludzi, źle na to patrzy. Po za tym widzę czy dziecko jest gotowe na to co je czy nie. Jak nie chce to pluje- proste. Odnośnie tego, że za wcześnie, u nas nie jest za wcześnie- opisałam syndromy dziecka gotowego na jedzenie. Kolejny argument to nasze babcie tak robiły i jakoś nasi rodzice żyją i są cali i zdrowi. Wg badań prowadzonych przez ekspertów nie jest problemem wcześniejsze dawanie warzyw czy kaszki tylko problemem jest zbyt późne dawanie posiłków innych niż mleko, bardzo dużo dzieci ma zbyt późno rozszerzaną dietę. I największym problemem dla małych żołądeczków nie są warzywa podawane w 4 miesiącu życia tylko zbyt wczesne podawanie dziecku dań dla dorosłych. Dosolonych, smażonych, doprawionych mocno i typowo ciężkostrawnych. Wtedy owszem mamy problemy żołądkowe w późniejszych latach ale to też należy do wyjątków. No i ostatni argument czemu już to robię. Ja dorosła dziewczyna - kobietą się nie nazwę ze względu na młody wiek- byłam karmiona kaszami od 3 miesiąca życia i dostawałam marchew- nigdy nie miałam problemów żołądkowych,wagowych i rozwojowych. Pominę opinię lekarzy aczkolwiek na to się zgodził. No i na koniec, każda z nas jest matką i wychowuje swoje dziecię jak umie i potrafi, wybiera co dla niego dobre i co dla niego złe, więc konsekwencje będziemy ponosić my i mam nadzieję, że tylko my jako matki a nie nasze dzieci, ale to czas pokarze.
czwartek, 16 maja 2013
Grill i straszny wieczór...
Dzień zapowiadał się uroczo, Szymek obudził się 4.30 na jedzenie i poszedł dalej spać. Kolejna pobudka około 8 i zabawa z Tatusiem. Uśmiechy chichy, obudziłam się około 9- chłopcy dali mi pospać. Umówiliśmy się z Olkiem na wyjazd grillowy na działkę, Torba mega spakowana Szymek wysmarowany, wózek i fotelik spakowany. Ale oczywiście Mama zapomniała o tym by wziąć chleb, musztardę, keczup i wodę mineralną dla Szymka. Wjazd do sklepu dokupienie potrzebnych rzeczy -gdyby Mama sobie przypomniała wcześniej to by kupili i chleb, i keczup, i musztardę ale Mama jest chodząca amnezja, jak to bywa po ciąży a może na macierzyńskim to głowę zaprząta dziecko, a nie rzeczy niezwiązane z największym Skarbem.
Dojechali na działkę do Dziadka a tam... komary. Ehh... spryskałam dzielnego Szymka i wyszliśmy z samochodu na działkę, Dziadek wskazał miejsce bez komarów i się relaksujemy, chłopcy robią grilla my się cieszymy pogodą, ale oczywiście wykremowany Szymek i okryty parasolką bo to delikatna skórka potrzebuje cienia. Dziadek się cieszy, że wnuk go odwiedził. A Szymek demonstruje czego się nauczył ostatnio, śmiechy i chichy ale nie pokój sprawia delikatne krostki na buzi. Do smarowany kremem dalej się cieszymy pogoda, zajadamy i Tatuś się bawi z synem i Wujek Olek zaczepia Malucha.
Cieszy mnie każdy uśmiech dziecka i smuci każdy płacz. Przyjechaliśmy do domu po 4h wojaży wszyscy zadowoleni i szczęśliwi choć Szymek zaczął być marudny. Ząbki zaczęły znowu dokuczać bo żel ukoił płacz więc nie chodziło o nic innego. W domu zaczęliśmy poprawiać Szymkowi humor i zaczęłam się bawić nim i robiliśmy samoloty :) i wiele frajdy to mu sprawiało a Mamie ręce mdlały i wspomagała się nogami co tata uwiecznił na zdjęciach :) Oczywiście zamiast Szymek gryźć gryzaka musiała to robić
Mama.
Po zabawach przyszedł czas na jedzenie tym razem kilka łyżeczek groszku. Był ciekawy smaku ale nie był tak zachwycony jak wczorajszym kalafiorem.
Chwila zabawy i odkrycie wysypki w innych miejscach gdzie był smarowany kremem UV. Zaradziłam rumiankiem ale czeka nas zakup jakiegoś dobrego kremu UV, który nie uczuli Szymka i padnie albo na La Roche albo na Vichy jutro doradzę się w aptece i mam nadzieję zażegnać wysypkę.
No i było pięknie dopóki, żel nie przestał działać no i zaczęło się odnowa, ale smarowanie to było już za mało, dostał przeciwbólowy i zaczął gryźć moją rękę, gryzakiem gardził. Zasnął na 30 minut i od nowa ryk i wrzask. Wykąpanie zrelaksowało i jedzenie uspokoiło. Ale coś nie tak było bo znowu krzyk i wrzask, utulenie i danie do ssania palców Mamy pomagało, dodatkowa dawka paracetamolu pomogła i się wyciszył. Położony do łóżeczka lula sobie.
Ale strach, że się przegrzał i obawa, ze wysypka dokucza jest straszna. No i czekamy o której dziś się obudzi by nie płakał bo to najgorsze jak dziecko płacze z bólu i coś mu przeszkadza a rodzic nie może temu zaradzić.
Szczęśliwe dziecko to spokojny rodzic.
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)