Naszym porannym rytuałem są "zapasy" w łóżku- Szymon odgryza mi nos a ja go przerzucam z brzuszka na plecki i robię "pierdziochy". On mi wyrywa włosy ja go łaskoczę za uszkami, on się smieje w głos a ja mam ochotę mu zjeść stopki. I tak nam mija około 1,5h poranku.
Matka też codziennie ma dwie pory na czytanie na głos- jedna stała- przy butli wieczornej krótka bajka, druga zmienna jak Szymon ma ochotę i jak spokojnie usiądzie z Mamą czytamy książki dłuższe, od narodzin w ten sposób przeczytał 3 części Harrego Pottera, 2 części Wiedźmina, Małego Księcia (którego dostałam w klasie 2 podstawówki od chrzestnej, jest trochę pokolorowany w środku ale nadal wzrusza swoją opowieścią), krótkie opowiadania oraz różne artykuły oraz wierszyki i rymowanki. Aktualnie codziennie czytamy jeden rozdział Kubusia Puchatka- a Matka szukała w Empiku jakiś czas- "Wielkiej Księgi Kubusia Puchatka" i od tak nie chcący zauważyła ostatnio i kupiła. Szymonowi podobają się obrazki i sam chce przewracać strony i czasem nawet mu to idzie. Mam nadzieję, że mój Szymek Malutki polubi tak samo książki jak my :)
Lecz w weekendy znaczy w sobotę i niedzielę, tańczenie i śpiewanie jest zaniechane gdyż to tylko nasz intymny czas w którym Tata nie uczestniczy i niech tak zostanie. My się przy tym świetnie bawimy. A Tata ma inne rzeczy do robienia w weekend z nami niż patrzenie jak się wygłupiamy :)
O to ostatnie zdanie to jak u nas. Tatuś niech swoje dyrdymały wypracuje.
OdpowiedzUsuńU nas Zosia już rozwiązała kilka zagadek, parę trupów w szafach znalazła. Była razem z Pawlikowską w Afryce i Amazonii, szukała skarbów z Tomkiem Michniewiczem ("Gorączka" polecam trochę na faktach, trochę bujda, ale autor zarzeka się że na 100% fakty). Nieszczęsna biografia Oprah Winfrey nie przetrawiona leży. I pewnie już tak zostanie. A dla dzieci mamy serię "Poczytaj mi mamo", od której matka dostaje małpiego rozumu. Ale to już inna historia. :)