środa, 4 czerwca 2014

w (nie)Pracy

Jak wiecie byłam wczoraj pierwszy dzień w pracy. Jak wrażenia? Jak samopoczucie? Jak Szymon? Jak to wyglądało?  Chcecie wiedzieć?
http://historiamagistravitae.blox.pl/2011/02/Krzyk-E-Muncha.html
Teraz nie umiem się skupić. Nie umiem zebrać myśli jak to wczoraj było, ale spróbuję. Około 14.30 stwierdziłam, że czas się uszykować do pracy. Próbowałam zapleść warkocza, ale Szymko mnie sabotował i z zaplatania grzywki wyszły nici. Po tysięcznej próbie musiałam umyć włosy bo wyglądały jakbym wysmarowała je masłem. Powiem Wam, że wysuszenie włosów z synem to nie prosta sprawa, bo mój osobisty fryzjer miał własny pomysł jak to zrobić. Następnie pamiętajcie o tym, że dziecko może mieć inne odczucia co do wymalowania się mamy i samo będzie zainteresowane cieniami do powiek (tak to jest jak mama najczęściej się maluje gdy syn śpi lub gdy jest zajęty czymś innym). Na szczęście udało mi się w miarę spokojnie pomalować paznokcie na kolor - seksowny rudy ^^ Gdy już się umalowałam i uczesałam, przyszedł czas na ubiór. Stwierdziłam, że skoro mam być stonowana i przed moim L4 trzeba było przychodzić w czarnych eleganckich spodniach, zrobię sobie dobrze - bo nie mam koszulki firmowej i przyjdę w czarnych dresowych spodniach. Jakie moje zdziwienie było gdy zobaczyłam chłopaków, w strojach swobodnych - jeansy w jasnych kolorach i buty różnokolorowe.
O godzinie 15.45 wszedł do domu mój maż, po czym ubrałam buty i kurtkę. Zwróciłam się do Szymka: "Mama idzie do pracy synku. Będę za trzy godziny. Daj buziaka" w tym czasie synek robił mi papa i nastawił się bym dała mu buziaka. Wyszłam z domu i usłyszałam jak Szymon przekręcił dolny zamek. Ukuło mnie coś w sercu. Spodziewałam się innej jego reakcji, a on na spokojnie i "nara matka, idź sobie" - tak się poczułam wybaczcie.
O 15.55 byłam w swojej pracy. Dostałam plakietkę i kilka informacji. Doprosić się o rozporządzenia i regulaminy nie mogłam. Na szczęście Asia jest jutro więc da mi całą papierologię. Podpisałam aneks do umowy, dostałam parę wskazówek i zaczęłam wycinać cenówki. Trochę się w pracy pozmieniało, ale zachowanie pracowników - mimo, że załoga wymieniona, nie do końca. Większość podchodzi do mnei tak jakbym miała być od wszystkiego. A ja na to się nie godzę. Nie zgodzę bo kuźwa jestem POKówka a nie przynieś wynieś i zrób to i tamto. Będę dbać o swoje stanowisko pracy i będę zaznaczać, że mogę pomóc ale nie jestem do wszystkiego bo nie mam tak napisane w umowie. I po pierwsze zajmuje się sprawami w Punkcie Obsługi Klienta a potem dopiero działami na sklepie. Mogę zaznaczyć to na spokojnie bez stresu, że mnie zwolnią - ufff...
Tak się zastanawiam czy będą mnie lubić, jak będę im mówić prosto z mostu co mi nie gra i co denerwuje, bo ju w paru kwestiach wczoraj by mnie szlak trafił, ale jutro o tym sobie z Asią porozmawiam i ustalę co i jak mogę.
A wy jak uważacie powinnam w pracy powiedzieć co się nie podoba mi? Co mi nie leży w ich zachowaniu?

A gdy skończyłam pracę, poszłam na krótkie zakupy i przyszłam do domu -Szymon spał i miałam okropne wyrzuty sumienia i strasznie mi źle było. Bo nie ucałowałam go na dobranoc jak do tej pory co dzień to robiłam. Jak sobie z takim uczuciem poradzić?

9 komentarzy :

  1. Oj ciężko, ciężko... To znaczy Tobie ciężko, bo jak widać Szymek dojrzał do tego, że matka w końcu wyfrunęła z rodzinnego gniazda ;)
    A tak serio. Dasz radę kochana! Trzymam kciuki za Ciebie i Twój święty spokój w pracy. I nie wiem czy tak w pierwszych dniach wypada atakować ludzi... Chociaż, jak teraz tego nie załatwisz to potem może być gorzej :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odnośnie pracy to gościu, który powinien wycinać ze mną cenówki siedział na facebooku lub na allegro więc wiesz. I zamiast mi dac dokumenty czy coś tłumaczyć gadał z kimś na facebooku i rozmawiał przez telefon z kimś z rodziny zamiast pracować - więc coś jest nie halo, czy przewrażliwiona jestem?

      Usuń
  2. takie to są matczyne rozterki kiedy do pracy wraca. Ja przez pierwszy tydzień po powrocie z urlopu macierzyńskiego miałam okropne wyrzuty sumienia - i na siłę hamowałam odruch dzwonienia co pięć minut. Z czasem było lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj, zobaczymy jak u nas będzie tym bardziej, że nie pracuje normalnie na etat tylko jeden dzień tak drugi inaczej a trzeci wcale.

      Usuń
  3. Trudno coś doradzić w takiej sytuacji.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przywykniesz :) też miałam wyrzuty jak zaczęłam wychodzić na noc i sama nie układałam młodej do snu. Z czasem mi przeszło. Normę całusów wyrobisz przed pracą, a reszt świetnie zajmie się tata

    OdpowiedzUsuń
  5. Mały stylista ci rośnie :) Początki są najgorsze ale będzie lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciężko bywa z pierwszym dniem ale będzie lepiej i to uczucie w końcu zmaleje :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że do nas zaglądasz i życzę radosnych dni z nami.